Coraz więcej rolników nie ma już zdolności kredytowej. Chcemy przetrwać!
Sytuacja w polskim rolnictwie jest dramatyczna. Ceny w skupach są cały czas bardzo niskie, a sprzedaż nie pokrywa kosztów, za to zadłużenie polskich gospodarstw rolnych przekroczyło 33 miliardy złotych, co stanowi wzrost o 23 proc. w ciągu ostatnich trzech lat.
Zamiast kredytów inwestycyjnych, rolnicy coraz częściej potrzebują kredytów obrotowych by poprawić swoją płynność finansową i pokryć bieżące wydatki, ale coraz więcej gospodarstw boryka się z brakiem zdolności kredytowej. Wielu gospodarzy stoi na skraju bankructwa, stąd ratowanie się samozbiorami. Zachodniopomorska Izba Rolnicza wystosowała apel do ministra rolnictwa o natychmiastowe podjęcie działań, które pomogłyby ustabilizować rynek rolny.
Blokady dróg zdesperowanych rolników
Rolnicy zrzeszeni w Kółkach Rolniczych protestują blokując drogi i wyjaśniają, że kredyt nie jest dla nich rozwiązaniem. – Nie chcemy się zadłużać, chcemy pracować i uczciwie zarabiać. Potrzebujemy interwencji państwa, czyli skupu zboża, kontroli importu, wsparcia dla lokalnej produkcji – mówili na łamach portalu Topagrar.pl.
Ich zdaniem rząd powinien podjąć zdecydowane działania, zwłaszcza przy skupie zboża, czyli gromadzić zapasy na trzy lata, by można było je co roku odnawiać. Rolnicy są przekonani, że taki ruch na pewno uspokoiłoby sytuację na rynku. Alarmują, że tania produkcja z Ukrainy i krajów Mercosur zalewa polski rynek, wypierając rodzime produkty.
– Bez pomocy państwa wiele rodzinnych gospodarstw nie przetrwa. Rolnicy nie wytrzymają dłużej – ostrzega Andrzej Karbowy, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej.
- Do Polski trafiają towary zza granicy, które nie spełniają norm polskich i unijnych. Używa się tam środków chemicznych zakazanych w Europie, a potem te produkty wracają na nasze stoły. Dlatego domagamy się zamknięcia granic dla takich produktów, bo jest to narażenie społeczeństwa na niebezpieczeństwo. Mamy zakazane 342 środki chemiczne, których nie wolno stosować w Unii Europejskiej, ale firmy niemieckie produkują te środki w tysiącach ton i wysyłają do Ameryki Południowej i do Ukrainy – to jest chore! Mamy porty w Gdańsku i Świnoujściu, więc możemy handlować sami, a nie być zakładnikami pośredników - wyjaśniał podczas blokady dróg Edward Kosmal z „Solidarności” Rolników Indywidualnych.
Protestujący mówią wprost: to nie jest walka o dopłaty czy przywileje, tylko o przetrwanie. – Włożyliśmy w produkcję więcej, niż jesteśmy w stanie odzyskać. Koszty nas zjadają, a opłacalność spada z roku na rok.
Kredyty preferencyjne jednak nie dla rolników
Zachodniopomorska Izba Rolnicza apeluje też o wyjaśnienie kwestii kredytów preferencyjnych. Zwraca uwagę, że część rolników zaciągała je, by spłacić wcześniejsze zobowiązania, co nie zawsze można udokumentować fakturami. Wymóg ich przedstawienia jest – jak piszą – „niesprawiedliwy i nieadekwatny do realiów pracy w gospodarstwie”.
Od października 2025 roku rolnicy i przetwórcy rolno-spożywczy mogą korzystać z preferencyjnych kredytów obrotowych z gwarancją spłaty i dopłatą do oprocentowania w ramach Funduszu Gwarancji Rolnych. Rolnicy i przedsiębiorcy otrzymają:
- bezpłatną gwarancję do 80 proc. kwoty kredytu pozostającego do spłaty,
- dopłatę do oprocentowania przez 24 miesiące w wysokości 7 proc. – co przy obecnej stopie WIBOR oznacza odsetki nie wyższe niż 1 proc. w pierwszych dwóch latach,
- możliwość zaciągnięcia kredytu na okres do 4 lat i w maksymalnej kwocie 200 tys. euro (ok. 860 tys. zł).
Według UOKiK obecna sytuacja w polskim rolnictwie jest wynikiem splotu niezwykle niekorzystnych, ale obiektywnych czynników gospodarczych, czyli importu warzyw i owoców, niewystarczających nakładów na lokalne przetwórstwo, magazynowanie i wsparcie sprzedaży produkcji rolnej (w tym eksport), niekorzystnej struktury rynku z przewagą dużych sieci handlowych, dużego rozdrobienia gospodarstw rolnych oraz braku kontroli jakości.